Bitcoin od dawna jest solą w oku banków centralnych, które obawiają się utraty kontroli nad systemem monetarnym. Najnowsza analiza dowodzi, że Europejski Bank Centralny, Bank Niderlandów oraz Bank Rozliczeń Międzynarodowych prowadzą skoordynowaną kampanię mającą na celu zdyskredytowanie Bitcoina i wprowadzenie własnych cyfrowych walut banku centralnego. Wykorzystują przy tym argumenty ekologiczne, sugerując fałszywie, jakoby Bitcoin stanowił zagrożenie dla klimatu. Te działania spotkały się z ostrą krytyką ze strony ekspertów, którzy oskarżają banki o celową manipulację i wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
Banki centralne za kurtyną
Najnowsza analiza wskazuje, że Europejski Bank Centralny, Bank Niderlandów oraz Bank Rozliczeń Międzynarodowych prowadzą skoordynowaną kampanię przeciwko Bitcoinowi. Chcą zdyskredytować kryptowalutę w oczach opinii publicznej i stworzyć pretekst do wprowadzenia regulacji utrudniających handel nią. Wszystko po to, by osłabić pozycję Bitcoina i wprowadzić własne cyfrowe waluty banku centralnego, całkowicie kontrolowane przez banki.
Ukryte motywacje
Autorem analizy jest Daniel Batten, partner zarządzający funduszem inwestycyjnym i jednocześnie aktywista klimatyczny. Wbrew stereotypom, krytycznie podchodzi on jednak do działań banków centralnych przeciwko Bitcoinowi. Na swoim blogu obnaża ich ukryte motywacje.
Okazuje się, że banki świadomie wyolbrzymiają negatywny wpływ Bitcoina na środowisko, by zdyskredytować go w oczach opinii publicznej. Tymczasem planowane przez nie cyfrowe waluty banku centralnego (CBDC) mogą okazać się równie energochłonne.
Nagonka medialna
Kampania banków centralnych opiera się na szeroko zakrojonych działaniach medialnych i lobbingowych. Bank Rozliczeń Międzynarodowych przedstawił raport Grupie G20, w którym Bitcoin został uznany za zagrożenie dla stabilności finansowej i niemożliwy do szerszej adopcji.
Europejski Bank Centralny wywarł naciski na Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA), który rozpoczął konsultacje w sprawie ryzyka związanego z kryptowalutami. Wnioski oczywiście wskazują na konieczność dodatkowych regulacji obrotu Bitcoinem, pod pretekstem ochrony inwestorów i systemu energetycznego.
Kontrolowane badania naukowe
Bank Niderlandów zatrudnił naukowców, którzy publicznie ogłaszali, że Bitcoin szkodzi klimatowi. Jednym z nich był założyciel Ripple Chris Larsen, który jednocześnie wspiera projekty walut cyfrowych banków centralnych. Te ostatnie określa jako neutralne klimatycznie, pomimo braku dowodów.
Jest to ewidentny konflikt interesów, wskazujący na tendencyjne i zamawiane badania naukowe. Prawdziwe analizy skutków środowiskowych Bitcoina prezentują znacznie bardziej zniuansowany obraz.
Bank centralny | Forma kampanii anty-Bitcoin |
EBC | Naciski polityczne na ESMA |
Bank Niderlandów | Zamawiane badania naukowe |
BIS | Raport dla G20 |
Czytaj więcej: Elon Musk ma talent do słów, Tesla ma problem wart 50 miliardów.
Zielone oszustwo w tle
Kluczowe w całej kampanii jest wykorzystanie argumentów ekologicznych do walki z Bitcoinem. Tymczasem naukowcy tacy jak Daniel Batten przytaczają badania, z których wynika, że cyfrowe waluty banków centralnych wcale nie będą neutralne dla środowiska.
Co więcej, raport BIS stwierdza wprost, że Bitcoin musi zostać powstrzymany, ponieważ stanowi zagrożenie dla stabilności systemu bankowego. Oznacza to, że rzeczywistym motywem ataków nie jest troska o planetę, a utrzymanie władzy banków nad systemem monetarnym.
Walka o dominację
Cała kampania przeciwko Bitcoinowi ma służyć ugruntowaniu pozycji banków centralnych jako niekwestionowanych władców w dziedzinie finansów. Tymczasem rosnąca popularność kryptowalut podważa ich monopol.
Dlatego banki zamierzają wprowadzić cyfrowe waluty banku centralnego, całkowicie przez nie kontrolowane. Przedstawiają je jako ekologiczną alternatywę dla „niebezpiecznego” Bitcoina, podczas gdy w rzeczywistości chodzi tylko i wyłącznie o władzę.
Obywatele na celowniku

Ostatecznym celem opisywanych działań banków centralnych jest stworzenie społecznej akceptacji dla wprowadzenia cyfrowych walut banku centralnego. Te ostatnie będą dawały bankom i rządom bezprecedensową kontrolę nad systemem płatniczym, a w rezultacie - nad zachowaniami finansowymi obywateli.
Istnieje realne ryzyko, że akcje lobbingowe i medialna propaganda skłonią polityków do wprowadzenia regulacji utrudniających handel Bitcoinem. CBDC miałyby być następnie promowane jako niezawodne i bezpieczne rozwiązanie, spychając w cień zdecentralizowane kryptowaluty.
Bitcoin powstał po to, by zrzucić jarzmo absolutnego monopolu monetarnego banków centralnych. Jest dla nich śmiertelnym zagrożeniem.
Trafnie podsumowuje Daniel Batten. Dlatego banki zrobią wszystko, by zniszczyć jego wizerunek i ograniczyć wpływy. Walka o przyszłość pieniądza wchodzi w decydującą fazę.
Cyfrowe pieniądze groźniejsze niż myślimy
Kluczowe pytanie brzmi, czy banki centralne odniosą sukces i zdołają narzucić swoje cyfrowe waluty jako obowiązującą formę płatności. Jeśli tak się stanie, konsekwencje mogą być opłakane dla prywatności finansowej i wolności obywateli.
CBDC umożliwią absolutną inwigilację wszystkich transakcji oraz arbitralne blokowanie płatności. Środki na kontach będą mogły znikać z dnia na dzień z nakazu banku centralnego lub rządu. To właśnie dlatego banki forsują waluty cyfrowe z taką determinacją - chodzi o kontrolę i władzę.
Czy Bitcoin przetrwa?
Niewykluczone, że kryptowaluta padnie ofiarą rosnących represji ze strony banków centralnych i rządów, które nie cofną się przed niczym, by zdusić konkurencję. Pytanie tylko, na jak długo?
Jak pokazuje historia, próby tłumienia innowacji rzadko kiedy się udają. Być może więc tylko kwestią czasu jest powszechna adopcja Bitcoina lub innych cyfrowych walut opartych na blockchain. Wtedy władza banków centralnych nad systemem monetarnym ległaby w gruzach.
Walka o przyszłość pieniądza trwa. Jej wynik zdecyduje o tym, jak będzie wyglądał świat finansów w kolejnych dekadach. Od obywateli w dużej mierze zależy, komu finalnie przypadnie w nim dominacja - czy scentralizowanym molochom w rodzaju banków centralnych, czy rozproszonym społecznościom tworzącym alternatywne systemy płatności oparte na technologii blockchain i kryptowalutach.
Podsumowanie
Najnowsza analiza ujawnia, że trzy instytucje - Europejski Bank Centralny, Bank Niderlandów oraz Bank Rozliczeń Międzynarodowych - prowadzą skoordynowaną akcję przeciwko Bitcoinowi. Chcą zdyskredytować kryptowalutę i stworzyć pretekst do wprowadzenia regulacji utrudniających handel nią. Co więcej, banki te świadomie wykorzystują argumenty ekologiczne, które mają wywołać wrażenie, że Bitcoin niszczy planetę i należy go skutecznie ograniczyć. Jak przekonuje autor analizy Daniel Batten, w rzeczywistości chodzi o walkę o władzę nad systemem monetarnym.
Bank Rozliczeń Międzynarodowych przygotował raport dla G20, w którym Bitcoin został określony jako zagrożenie dla stabilności finansowej. Europejski Bank Centralny zaś wywarł naciski na unijny organ regulacyjny, aby wszczął działania „chroniące inwestorów i klimat” przed kryptowalutami. Z kolei Bank Niderlandów zlecił badania naukowe mające udowodnić szkodliwość Bitcoina dla środowiska.
Jak pokazuje analiza, wszystkie te działania mają jeden cel: zbudowanie społecznej akceptacji dla wprowadzenia w pełni kontrolowanych przez banki centralne cyfrowych walut typu CBDC. Miałyby one zastąpić „niebezpieczny” i „klimatobójczy” Bitcoin. W rzeczywistości walka toczy się o to, kto będzie sprawował realną kontrolę nad systemem płatniczym - banki centralne czy zdecentralizowane społeczności tworzące alternatywne kryptowaluty.
Jak podsumowuje Daniel Batten, Bitcoin stanowi śmiertelne zagrożenie dla władzy banków centralnych, więc te ostatnie zrobią wszystko, aby go zniszczyć. Stawką jest przyszłość pieniądza i wolność finansowa obywateli. Dlatego tak ważne jest, aby opinia publiczna dostrzegła prawdziwe motywacje stojące za atakami na kryptowaluty ze strony zaciekle broniących swoich wpływów molochów bankowych.