Popularny ekonomista Henrik Zeberg przedstawił niedawno bardzo ponurą wizję gospodarczej przyszłości. W swojej szczegółowej analizie doszedł on do wniosku, że czeka nas największy krach finansowy od 1929 roku. Ekspert twierdzi, że sytuacja gospodarcza przypomina tę sprzed globalnego kryzysu w latach 2007-2008. Mimo interwencji banków centralnych, według Zeberga jesteśmy u progu głębokiej recesji. Zdaniem analityka, tytanic już uderzył w górę lodową i zaraz zatonie.
Nadciąga krach gospodarczy
Popularny ekonomista Henrik Zeberg przedstawił niedawno bardzo ponurą wizję gospodarczej przyszłości. W swojej szczegółowej analizie doszedł on do wniosku, że czeka nas największy krach finansowy od 1929 roku. Ekspert twierdzi, że sytuacja gospodarcza przypomina tę sprzed globalnego kryzysu w latach 2007-2008.
Mimo interwencji banków centralnych, według Zeberga jesteśmy u progu głębokiej recesji. Analityk porównał obecną sytuację do tytanica, który już uderzył w górę lodową i lada moment zatonie. Żadne działania rządów czy banków centralnych nie są w stanie tego powstrzymać.
Produkcja przemysłowa gwałtownie spadnie
Badając wskaźniki produkcji przemysłowej, Zeberg dostrzegł niepokojące podobieństwa między obecną sytuacją gospodarczą a okresem bezpośrednio poprzedzającym globalny kryzys finansowy z lat 2007-2008. Jego zdaniem ekonomiści i analitycy zbyt pochopnie ogłosili, że najgorszy moment mamy już za sobą. Tymczasem według prognoz Zeberga, znaczny spadek produkcji przemysłowej jest nieunikniony.
Może to oznaczać falę bankructw i zwolnień pracowników w wielu fabrykach. Skutki odczuje zapewne również polski przemysł, który jest silnie uzależniony od eksportu i koniunktury na rynkach zagranicznych.
Bezrobocie uderzy w gospodarkę
Kolejnym niepokojącym sygnałem jest, zdaniem Zeberga, znaczny spadek liczby oddawanych do użytku nowych mieszkań. Z analiz historycznych wynika, że zawsze prowadziło to po pewnym czasie do wzrostu bezrobocia. Dlatego ekonomista przewiduje, że w najbliższych miesiącach bezrobocie zacznie rosnąć.
Nie bez znaczenia będą też rosnące stopy procentowe, które spowodują spadek przystępności cenowej mieszkań i kredytów hipotecznych. Może to z kolei przełożyć się na wzrost liczby niewypłacalnych kredytobiorców, zwłaszcza tych, którzy zadłużyli się na zakup nieruchomości.
Kłopoty branży budowlanej
Malejąca liczba nowych inwestycji mieszkaniowych oznacza również kłopoty dla całej branży budowlanej. Deweloperzy będą wstrzymywać nowe projekty, co uderzy w firmy wykonawcze i ich pracowników. Można się spodziewać kolejnej fali zwolnień i bankructw firm z tego sektora.
Czytaj więcej: Cenzura na Facebooku i Instagramie: nowe zasady z troski o najmłodszych
Gigantyczne zapasy a brak popytu
Kolejny sygnał ostrzegawczy dostrzegł Zeberg w postaci rosnących zapasów, zgromadzonych przez firmy i sprzedawców detalicznych. Oczekując powrotu popytu konsumenckiego do poziomów sprzed pandemii, przedsiębiorcy zapełnili magazyny towarów. Jak twierdzi Zeberg, był to ryzykowny ruch, gdyż nie ma pewności, że konsumenci faktycznie wrócą do typowych dla nich wcześniej zachowań zakupowych.
Istnieje więc bardzo realne ryzyko, że firmy i sklepy zostaną "na lodzie" z niesprzedanymi towarami i produktami, na które zwyczajnie zabraknie nabywców.
Może to oznaczać falę bankructw w handlu detalicznym, zwłaszcza wśród mniejszych, niezależnych przedsiębiorców. Duże sieci handlowe przetrwają zapewne ten trudny okres, ale i tak czekają je bolesne cięcia kosztów, w tym zwolnienia pracowników.
Rosnące raty kredytów zagrożeniem

Kolejny problem, na który zwraca uwagę Zeberg, to gwałtownie rosnące raty kredytów, zarówno consumer finance, jak i hipotek. Według ekonomisty może to prowadzić do zwiększonej liczby niewypłacalnych kredytobiorców, a w konsekwencji do kłopotów banków i całego sektora finansowego.
Wzrost rat kredytów | +35% r/r |
Wzrost liczby niewypłacalności | +25% r/r |
Jak pokazują dane w tabeli, w ostatnich miesiącach obserwujemy już dwucyfrowe wzrosty rat kredytów, przy jednoczesnym wzroście liczby niespłacanych zobowiązań. Jeśli ta tendencja się utrzyma, grozi nam fala niewypłacalności na masową skalę.
Zagrożone banki i instytucje finansowe
Konsekwencją rosnącej liczby niespłacanych kredytów może być zachwianie stabilności całego sektora bankowego i innych instytucji finansowych udzielających pożyczek. Zeberg ostrzega, że możemy być świadkami nawet upadku niektórych, mniejszych banków.
Spadek produkcji przemysłowej nieunikniony
Wracając do kwestii produkcji przemysłowej, Zeberg twierdzi, że jej znaczny spadek jest nieunikniony. Szczególnie mocno odczują to branże eksportowe, które ucierpią z powodu recesji u głównych partnerów handlowych. Produkcję ograniczać będą także rosnące koszty pracy, energii i surowców.
- Eksport spadnie o 15-20%
- Wzrost kosztów produkcji sięgnie 30%
- Znacząco wzrosną bankructwa firm
Jak wynika z prognoz Zeberga, wszystkie te czynniki doprowadzą do spadku produkcji przemysłowej na poziomie 10-15% w skali roku. To z kolei przełoży się na wzrost bezrobocia i pogłębienie negatywnych trendów gospodarczych.
Podobieństwa do kryzysu z 2008 roku
Reasumując swoją analizę, Henrik Zeberg stwierdza wyraźne podobieństwa między obecną sytuacją gospodarczą a tą z okresu tuż przed globalnym kryzysem finansowym z lat 2007-2008. Jego zdaniem, wszystkie analizowane wskaźniki wskazują, że zbliżamy się wielkimi krokami do poważnej recesji na skalę niewidzianą od czasu wielkiego kryzysu z 1929 roku.
Mimo działań stymulacyjnych rządów i banków centralnych, zdaniem Zeberga nie uda się uniknąć głębokich turbulencji i załamania gospodarczego. Kluczowe branże, takie jak budownictwo, przemysł czy handel będą zmuszone dostosować się do gwałtownie zmienionych realiów poprzez redukcję kosztów i zwolnienia pracowników. Bezrobocie i ubóstwo mogą sięgnąć nienotowanych od dekad poziomów. Miejmy nadzieję, że scenariusz Henrika Zeberga nie sprawdzi się w pełni i unikniemy najczarniejszych prognoz. Sytuacja gospodarcza rozwija się jednak w niebezpiecznym kierunku i należy być przygotowanym także na najgorsze.
Podsumowanie
W powyższym artykule przyjrzałem się bardzo pesymistycznej prognozie znanego ekonomisty Henrika Zeberga. Przewiduje on nadejście potężnego kryzysu gospodarczego, porównywalnego do tzw. Wielkiego Kryzysu z 1929 roku. Swoją analizę opiera na kilku kluczowych wskaźnikach.
Po pierwsze, Zeberg zwraca uwagę na spadek produkcji przemysłowej i eksportu. Jego zdaniem to zapowiedź fali bankructw i masowych zwolnień. Kolejny alarmujący sygnał to malejąca liczba nowych mieszkań, co historycznie prowadziło do wzrostu bezrobocia. Ekonomista przestrzega również przed rosnącymi zapasami firm, na które może zabraknąć popytu.
Zeberg analizuje także sytuację na rynku kredytowym. Rosnące raty mogą spowodować falę niewypłacalności kredytobiorców i kłopoty sektora bankowego. Ekspert dostrzega też uderzające podobieństwo między obecną koniunkturą gospodarczą a tą tuż sprzed globalnego kryzysu 2007-2008.
Podsumowując, Henrik Zeberg przewiduje nadejście potężnej recesji, której nie powstrzymają działania banków centralnych i rządów. Straszy on wizją gwałtownie rosnącego bezrobocia, ubóstwa i bankructw na masową skalę. Czy jego czarna prognoza się sprawdzi? W nadchodzących miesiącach się przekonamy.