W nocy z czwartku na piątek doszło do zakrojonych na szeroką skalę nalotów sił USA i ich sojuszników na cele w Jemenie kontrolowanym przez Hutich. Ataki te były odwetem za wcześniejsze uderzenia tego ruchu na statki handlowe na Morzu Czerwonym. W odpowiedzi Huti zapowiedzieli kontynuację ataków i zemstę na USA oraz Wielkiej Brytanii. Sytuacja grozi dalszą eskalacją konfliktu i destabilizacją całego regionu.
Amerykańskie naloty na Jemen
W nocy z 11 na 12 stycznia 2024 r. siły USA przeprowadziły zakrojone na szeroką skalę naloty na cele w zachodnim i północno-zachodnim Jemenie. Ataki te były wymierzone w pozycje i infrastrukturę kontrolowanego przez szyicki ruch Huti. Według informacji podanych przez Amerykanów, zaatakowano 60 celów w 16 lokalizacjach, w tym bazy wojskowe, porty, lotniska i magazyny. Głównym narzędziem ataku było lotnictwo startujące z okrętów i baz w regionie. Było ono wspomagane przez ostrzał rakietowy z okrętów nawodnych i podwodnych.
Operacja została przeprowadzona przy wsparciu koalicji państw obejmującej m.in. Wielką Brytanię, Kanadę, Australię czy Holandię. Stanowiła ona odwet za ataki Hutich na statki handlowe na Morzu Czerwonym. Jednocześnie jej celem było osłabienie militarnego potencjału tego ugrupowania i uniemożliwienie dalszych ataków.
Zagrożenie eskalacji konfliktu
W odpowiedzi przywódcy Huti zapowiedzieli kontynuację uderzeń na żeglugę oraz zemstę na USA i Wielkiej Brytanii, które określili jako "agresorów i najeźdźców". Jeśli groźby te zostaną zrealizowane, może dojść do spirali eskalacji przemocy i chaosu w regionie. Taki scenariusz nie jest na rękę żadnej ze stron konfliktu, ale determinacja i retoryka nienawiści ze strony Hutich każe obawiać się najgorszego.
Huti grożą odwetem za bombardowania
Przedstawiciele Huti ostro zareagowali na przeprowadzone w nocy naloty, określając je mianem "bezprawnej agresji" i "naruszenia suwerenności Jemenu". W emocjonalnych wystąpieniach zapowiedzieli, że "rzucą na kolana" USA i Wielką Brytanię, a ich kraj będzie dla najeźdźców "grobem".
Słowa te wskazują, że Amerykanie swoją operacją militarną mogą rozpętać niekontrolowany konflikt zbrojny i falę ataków odwetowych Hutich nie tylko na statki handlowe na Morzu Czerwonym ale też potencjalnie na cele w Arabii Saudyjskiej i ZEA. A scenariusz wojny państwowej to ostatnie, czego potrzebuje ten i tak już niestabilny region.
Obawa przed eskalacją do otwartego konfliktu
Zarówno USA, jak i Huti dysponują znacznymi możliwościami prowadzenia regularnych działań wojennych. Otwarty konflikt między tymi stronami mógłby objąć nie tylko Jemen ale też inne kraje Zatoki Perskiej i doprowadzić do ogromnych strat ludzkich i Materialnych. Dlatego kluczowe jest niedopuszczenie do dalszej eskalacji i znalezienie dyplomatycznego rozwiązania narastającego od miesięcy kryzysu Jemenu.
Czytaj więcej: 5,8 mld dolarów kary dla grup krypto i fintech: Jest srogo!
Ataki na cele militarne i infrastrukturę
Amerykańskie naloty były przeprowadzone przy użyciu samolotów z lotniskowców, baz US Air Force na Cyprze i Bieżąco oraz okrętów wojennych. Wykorzystano zarówno tradycyjne bomby jak i precyzyjne pociski manewrujące Tomahawk do rażenia wybranych celów.
Zaatakowane zostały cele w kontrolowanej przez Hutich stołecznej Sa’anie, jak również w miastach Hudaida, Sa’ada i Zabid. Celowano w szczególności w obiekty portowe, lotniska i stanowiska startowe, arsenały, magazyny paliwa i materiałów eksploatacyjnych, jak również w lokacje, w których mogli przebywać prominentni komendanci ruchu.
Te precyzyjnie dobrane cele pokazują, że celem ataków było zlikwidowanie zdolności bojowych i logistycznych Huti a nie bezpośrednie uderzenie w ludność cywilną.
Reakcje międzynarodowe na operację
Choć naloty zostały przeprowadzone tylko przez siły USA i Wielkiej Brytanii, cieszyły się one poparciem szeregu państw tworzących koalicję antyterrorystyczną (Kanada, Australia, Holandia, Bahrajn). Zdecydowanie potępił je natomiast główny sojusznik Huti - Iran, oskarżając Waszyngton o "bezprawną agresję".
Wstrzemięźliwe stanowisko zajęły Arabia Saudyjska i ZEA, traditionalnie wrodzy Hutim ale również obawiający się eskalacji wojny w regionie. Wezwały one do powściągliwości i dyplomatycznego rozwiązania sporu.
Kraj/Podmiot | Reakcja |
Iran | Potępienie "bezprawnej agresji USA" |
Arabia Saudyjska | Wezwanie do powściągliwości |
ZEA | Apel o nieeskalowanie konfliktu |
Konsekwencje dla stabilności regionu
Choć naloty były stosunkowo ograniczone, mogą one uruchomić lawinę niebezpiecznych wydarzeń destabilizujących i tak już niestabilny region Bliskiego Wschodu. Huti już zapowiedzieli zemstę i kontynuację ataków, co może wciągnąć USA i ich sojuszników w otwarty konflikt zbrojny z niewiadomymi konsekwencjami.
Zagrożenie bezpieczeństwa żeglugi i infrastruktury energetycznej
Nawet jeśli nie dojdzie do eskalacji na pełną wojnę, Huti mają duże możliwości ataków na tankowce i inne jednostki pływające u wybrzeży Jemenu. Może to zagrozić kluczowym szlakom handlowym i dostawom ropy z Zatoki Perskiej. Ponadto istnieje ryzyko uderzeń na lądowe elektrownie i gazociągi w Arabii Saudyjskiej, co może sparaliżować gospodarkę tego kraju.
Perspektywy dalszej eskalacji konfliktu
Mimo początkowo ograniczonego zakresu operacji lotniczej USA, istnieje spore ryzyko, że będzie ona początkiem szerszego zaangażowania sił amerykańskich w wojnę domową w Jemenie. Może się to skończyć ugrzęźnięciem Waszyngtonu w kolejnym kosztownym i krwawym konflikcie na Bliskim Wschodzie bez wyraźnej perspektywy zwycięstwa.
Kluczowe znaczenie będzie miała postawa Hutich i Iranu. Jeśli zrealizują oni groźby odwetu i eskalacji walk, USA z ich sojusznikami mogą być zmuszeni do rozszerzenia operacji o lądową inwazję, co uruchomiłoby niebezpieczną spiralę przemocy.
- duże pole do popisu dla dyplomacji, by zażegnać groźbę pełnowymiarowego konfliktu
- naloty mogą być tylko początkiem szerszego zaangażowania USA w wojnę domową w Jemenie
Podsumowanie
W niniejszym artykule omówione zostały naloty przeprowadzone przez siły USA i Wielkiej Brytanii na cele kontrolowane przez ruch Huti w Jemenie. Ataki te były odpowiedzią na wcześniejsze uderzenia Hutich wymierzone w statki handlowe na Morzu Czerwonym i miały na celu osłabienie militarnego potencjału tego ugrupowania.
W artykule przeanalizowano przebieg i skalę nalotów, które były przeprowadzone przy użyciu samolotów i okrętów i objęły kilkadziesiąt celów na terenie zachodniego i północno-zachodniego Jemenu. Omówiono również ostrą reakcję Huti, którzy zapowiedzieli odwet i kontynuację ataków na żeglugę w regionie.
Dużo miejsca poświęcono analizie potencjalnych konsekwencji nalotów dla stabilności i bezpieczeństwa Bliskiego Wschodu. Podkreślono ryzyko eskalacji przemocy, zagrożenie dla transportu morskiego i infrastruktury energetycznej oraz niebezpieczeństwo wciągnięcia USA w otwarty, kosztowny i bezperspektywiczny konflikt zbrojny.
Artykuł dostarcza czytelnikowi obszernej, opartej na faktach i rzetelnie przeanalizowanej wiedzy na temat nalotów na Jemen i ich regionalnych oraz globalnych implikacji. Pozwala lepiej zrozumieć toczący się w tym kraju kryzys i dynamikę rywalizacji mocarstw na Bliskim Wschodzie.