Spis treści
Naukowcy eksperymentują z dronami w walce ze szkodnikami
Dziś elektronika stała się dla nas jeszcze bliższa niż kiedykolwiek. Każdy z nas ma w zasadzie smartfona, z poziomu którego można grać w kasynach oferujących 50 darmowych spinów bez depozytu. W naszych domach obecne są dziś automatyczne roboty sprzątające, inteligentne systemy sterowania. Od kilku lat wielkim powodzeniem cieszą się drony. Kojarzą się one zarówno z wojskowością, jak i również małymi zabawkami do latania wokół domu. Tymczasem są one niezwykle pomocne w wielu dziedzinach, co sprawia, że wyręczają nas z codziennych prac. Pewni naukowcy zaczęli eksperymentować z dronami w walce ze szkodnikami na polach.
Nowe zadanie dla dronów
Drony zyskują coraz bardziej na popularności jako metoda zwalczania owadów w sektorze rolniczym. Niedawne badania wykazały, że uszkodzenia upraw przez owady tylko w samych Stany Zjednoczone wynoszą każdego roku ponad 100 miliardów dolarów. Naukowcy jednak w trosce o środowisko naturalne chcą zrezygnować z pestycydów, a na ich miejsce wprowadzić drony. Ma to nie tylko przynieść bardzo dobre efekty, lecz także ograniczyć stosowanie środków agrochemicznych.
Pierwszym pomysłem było to, aby wykorzystać drony do samych oprysków. Jeśli bardzo dobrze je zaprojektujemy, to mogą one skutecznie wykonać opryski na kontrolowanych obszarach, co nie zawsze ma miejsce z wykorzystaniem samolotów czy innych maszyn. Naukowcy jednak testują drony do tego, aby zrzucały one na pola uprawne naturalnych wrogów wybranych owadów. W takiej sytuacji można prowadzić kontrole biologiczne. Potrzebne nam owady mogą być zrzucane w wybranych miejscach, gdzie w naturalny sposób zaczną zajmować się eliminacją szkodników. Tym samym nie trzeba korzystać ze środków chemicznych.
Świetnym tego przykładem są jaja os, które składane są w miejscach, gdzie do tej pory znajdowały się jaja innych owadów. Dzięki temu osy likwidują siedliska przeciwników, a przy tym mogą zwiększać swoje kolonie. Do tej pory taki desant os odbywał się za pomocą kosztownych lotów samolotów bądź też ręcznie, gdzie rolnicy umieszczali je na ziemi. Podobnie ma się rzecz z leśnictwem, gdzie za pomocą dronów można zrzucać te owady, które zajmą się kornikami bądź innymi szkodnikami.
Co ciekawe, biokontrole w rolnictwie nie są czymś nowym, gdyż już dawno temu stosowano takie metody na polach. Zostały one jednak wyparte przez pestycydy. Teraz mogą powrócić ze zdwojoną siłą. Drony przy okazji mogą dzięki kamerom i innym czujnikom działać jako elementy kontrolne. Są bowiem w stanie rejestrować obrazy kolorowe, termiczne, które pomagają potem w monitorowaniu dzikiej przyrody i lokalizowaniu rzadkich roślin. Na podobnej zasadzie mogą działać także w rolnictwie. Mogą przykładowo pomóc rolnikom wcześniej wykryć inwazję szkodników i zastosować środki owadobójcze tylko na dotkniętych obszarach. Dzięki temu zużytych zostanie mniej pestycydów, które nie będą oddziaływać na inne gatunki. Sporo firm stawia dziś na wykorzystanie automatyzacji do tworzenia rojów dronów. Dzięki takim systemom w jednym czasie tę samą pracę może wykonywać spora grupa latających urządzeń. Takie większe maszyny są uruchamiane przez rolnika z kontrolera, a następnie wysyłane po ustalonych trasach.
Niestety dziś największe problemy wiążą się z kosztami i lokalnymi przepisami. Choć użycie dronów zapewni w przyszłości większe zyski z mniejszych szkód spowodowanych przez szkodniki, to jednak początkowy koszt kupna czy wynajmu dronów nadal może być czynnikiem odstraszającym wielu hodowców. Ponadto trzeba pamiętać, że na wielu obszarach konieczne jest uzyskanie zgody urzędów do latania w przestrzeni powietrznej.