Spis treści
W internecie pojawiła się informacja o wielkim wycieku danych z największej pod względem wolumenów handlowych giełdy kryptowalut na świecie, Binance. Dokumenty jej klientów trafiły do sieci, ale firma zaprzecza, by miało to związek z jakimś aktualnym wyciekiem.
Wyciek KYC Binance na Telegramie?
W środę, 7 sierpnia w serwisie Telegram powstała grupa „Find Your Binance KYC” prezentująca setki zdjęć osób z dokumentami tożsamości oraz kartkami z datą 24.02.2018. Wielu klientów Binance rozpoznało na zdjęciach siebie i swoje dokumenty, które przesyłali giełdzie podczas rejestracji w ramach procesu KYC, służącego instytucjom finansowym do potwierdzania tożsamości klientów na odległość. Haker miał poinformować serwis coindesk.com, że dysponuje danymi nawet 60 tysięcy osób.
Zobacz również: Giełda Binance zaatakowana przez hakerów – kradzież 7000 BTC
Binance: „To fałszywy wyciek”
Do grupy prezentującej zdjęcia użytkowników dołączyło w serwisie Telegram mnóstwo osób, chcących zapewne w wielu przypadkach sprawdzić czy ich dane również się tam pojawiły. Prezes Binance Changpeng Zhao od razu zaapelował na Twitterze, by nie wierzyć w „fałszywy” wyciek danych KYC i stwierdził, że jego firma sprawdza wszystkie informacje, do których odniesie się wkrótce. Później spółka wydała oświadczenie, w którym znów nazwała wyciek „fałszywym”, ale przyznała, że w ostatnim czasie stała się obiektem szantażu, Niezidentyfikowana osoba miała się od niej domagać 300 bitcoinów w zamian za ukrycie 10 tysięcy zdjęć przypominających te zbierane przez Binance w ramach procesu KYC. Po odmowie wypłaty, zdjęcia zaczęły być udostępniane w internecie.
Zobacz więcej o: Giełda Binance uruchamia dźwignię 20:1
Poznaj więcej informacji o przykładowych projektach:
Dane wykradzione w styczniu?
Firma przekonuje jednak, że po porównaniu publikowanych fotografii okazało się, że nie są one w pełni zgodne z zebranymi przez KYC. –
Obecnie nie ma żadnych dowodów na to, że jakiekolwiek zdjęcia KYC zostały uzyskane od Binance, bo te publikowane nie zaiwerają znaków wodnych nanoszonych przez nasz system.
Mimo to, nasz zespół do spraw bezpieczeństwa cały czas ciężko pracuje, próbując ustalić źródło tych zdjęć – czytamy w oświadczeniu giełdy.
Binance przekonuje, że żadnego nowego wycieku danych nie było, ale prawdopodobnie publikowane zdjęcia mogą pochodzić z wycieku, który miał miejsce w styczniu tego roku. Serwis CCN twierdził wówczas, że w darknecie jeden z hakerów sprzedał dane KYC z giełd kryptowalutowych i że były wśród nich właśnie zdjęcia osób trzymających kartki z napisem Binance oraz datą. Changpeng Zhao twierdził wówczas, że ma dowody na to, że materiały te nie zostały wykradzione z Binance.
Kolejny problem Binance z bezpieczeństwem
W nowym oświadczeniu giełdy pisze ona o tym, że w lutym 2018 roku, z którego to miesiąca mają pochodzić zdjęcia publikowane w serwisie Telegram, podpisała ona umowę z firmą, która zajmowała się weryfikacją użytkowników dokonywaną w trybie KYC. – Obecnie badamy sprawę tego dostawcy usług dla KYC i będziemy o tym informować na bieżąco – pisze Binance w swoim oświadczeniu. Firma nie zaprzecza, że do wycieku doszło, ale twierdzi, że nie był on jej winą i że obecnie publikowane zdjęcia nie są wynikiem żadnego nowego działania przeciwko prywatności użytkowników.
Przeczytaj dodatkowo: Nowe ATH Binance Coin i kolejny wzrost wartości
To już kolejny w ostatnim czasie problem z bezpieczeństwem danych, związany z Binance. W maju giełda stała się obiektem włamania, w wyniku którego straciła aż 7 000 BTC o wartości zbliżonej do 40 milionów dolarów. Straty miały nie wpłynąć na fundusze użytkowników, a pokryte miały zostać z Funduszu SAFU.